Kto powiedział…?
Kto powiedział, że nie mogę sobie kupić:
srebrnych pantofelków,
czerwonej minispódniczki ledwie zakrywającej pośladki,
fikuśnych bluzeczek na ramiączkach
i tylu różowych (przepraszam! W kolorze fuksji) rzeczy, ilu tylko zapragnę?
Ano, nikt!
I dlatego właśnie… Nie, no spokojnie ;) Nie kupiłam wszystkiego z wyżej wymienionych, choć… niewiele nałgałam ;)
Pantofelki, rzeczywiście, są. I, rzeczywiście, srebrne :) Wahałam się, stojąc przed wystawą, czy wolę czerwone czy srebrzyste. Jak zwykle, zadecydował los – czerwonych nie było w moim rozmiarze :)
Minispódniczka? No nie, to już byłaby przesada… Tutejsze mini są naprawdę krótkie i trzeba do nich nosić getry, a do tej mody jakoś póki co (podkreślam – PÓKI CO!) przekonać się nie mogę… Chciałam przymierzyć czerwoną, rzeczywiście, ale do kolan… Niestety, rozmiarem 32 to ja się pochwalić nie mogę… (no chyba, że mowa o jednej tylko nodze???)
Fikuśne bluzeczki nie są aż tak znowu fikuśne, ale rzeczywiście „poszalałam” i zakupiłam aż trzy :) dwie niestety w odcieniach szarości („niestety”, bo chcę ostatnio swą szafę nieco rozweselić kolorystycznie), ale trzecia nadrabia niebieskościami i czerwienią ;)
Fuksja?... Fuksja to sweterek i bluza, które wiszą w szafie (tudzież chronią me cielsko przed zimnem) już od jakiegoś czasu… Nowości w tych odcieniach brak…
No, i proszę. Ja zawsze wiedziałam, że mój gust (wiem, mamo, wiem, ja nie mam gustu:) ) się do Polski nie nadaje… Moje zakupy byłyby bowiem dużo większe, gdyby nie świadomość, że przyjdzie mi w tym wszystkim chodzić także w rodzinnych stronach… Bo do przebieralni pognałam dziś z ponad dziesięcioma wieszakami! :P
Radośnie buziaki przesyłam!
M. jak Mójportfelcośopustoszał ;)
P.S. Śnieg niemal w całej Hiszpanii, ale naszemu miastu zostało darowane… ;)
0 Comments:
Prześlij komentarz
<< Home