24 stycznia 2007

Rycerz?

Zaniechałam ostatnimi czasy, jak zapewne niektórzy z Was już zauważyli, systematycznego pisania… Ostatecznie, ileż można pisać o jednym i tym samym? :)

U nas wszystko dobrze, Basia pilnie szykuje się do bojów ze swoimi 5 czy 6 egzaminami, my z Margo planujemy nieco się poobijać… Nie, żebyśmy nie miały nic do roboty, ale… Damy radę i z obijaniem się, mam nadzieję ;) W planach przede wszystkim ZAKUPY, bo przecież karać powinni za niewykorzystanie zimowych obniżek (niektóre dochodzą nawet do 70%!!!)… No, a jak pogoda i fundusze pozwolą, to może i jakąś małą wycieczkę sobie zafundujemy? Zobaczymy…

Za oknem mam właśnie przepiękne słońce, które napawa mnie nietypowym dla mej osoby optymizmem… Wierzę więc w to, że wszystko potoczy się w ciągu kilku najbliższych dni/tygodni tak, jak powinno. Niestety, mimo tego słoneczka, nie jest za ciepło (tzn. ja tam nie narzekam, może być, ale dziewczynom „pizga”, zwłaszcza z rana)… No, ale przynajmniej śniegu nie ma ;) [tak, wiem, Asiu, śnieg jest faaaajny]

Jutro pierwszy dzień sesji, więc pierwszy dzień wolny od zajęć… Uczczę go… 8 godzinami na naszym kochanym CUVI (Gosia nie będzie gorsza – 6h), bo… musimy nadrobić część zajęć!!! Nie wszyscy wykładowcy wyrobili się z materiałem i wobec tego jutro przyjdzie nam za to zapłacić… Na szczęście, od piątku święty spokój :) Wybaczcie więc, ale tutaj zapadnie chyba cisza na jakieś dwa tygodnie, a i maile i te inne mogą być mniej na bieżąco niż dotychczas… Co wcale nie znaczy, że nie możecie do mnie pisać!!! :) Możecie, a nawet powinniście:)

Tytułowy rycerz, to… pierwszy (od września!) Hiszpan, który przepuścił mnie dziś w drzwiach, a konkretniej w kolejce do autobusu… Byłam w tak ciężkim szoku, że przeżywałam to niby drobne wydarzenie do samego uniwersytetu… A Gosia aż kazała sobie tego dżentelmena pokazać… Tak rzadkie to tutaj zjawisko…

Całuję i pozdrawiam słonecznie,

M. jak Membrillo (bardzo ważne słówko do zapamiętania: PIGWA!)

P.S. Moje korepetycje uczyniły mnie już „sławną”… Wygląda na to, że kwota, jaką dostaję, jest niewyobrażalnie wysoka… Mówi się już o tym nawet w autobusach ;)