14 listopada 2006

Bajka o krewetce, saksofonie i narodzinach nowego Małego Człowieka

Z łaciny chyba sukces. O ile dobrze policzyłam swoje błędy (które, swoją drogą, jak to na mnie przystało – były idiotyczne), na 50 punktów udało mi się zdobyć coś w okolicach 46,5! Ha! Jestem z siebie dumna. Deklinacje more less opanowane :) A teraz niech pomyślę, what we did saw heute (czyli „co widzieliśmy dzisiaj” w wykonaniu nauczyciela od łaciny)…

Zjadłam pierwszą w swoim życiu sporych rozmiarów krewetkę! Się znaczy, no… wiecie, że to taka koktajlowa nie była :) Odważyłam się zakupić na obiad makaron z mariscos (to słówko już znamy – owoce morza). Miałam na talerzu muszelki (jedną miałam w planie zabrać na pamiątkę do domu, ale coś mi się zapomniało…), ośmiorniczki i… jednego potwora, który łypał na mnie swymi wielkimi czarnymi ślepiami. Nie było jednak zmiłuj, odkręciłam mu łeb, obrałam cielsko z odnóży i pancerza (nauczona opowieściami Justynki) i… zjadłam. BYŁO MNIAM MNIAM MNIAM!

Coby uczcić jakoś należycie sukces w zakresie języków nie z tych najbardziej żywotnych (tudzież martwych), namówiłam Gosię na… koncert jazzowy! Udałyśmy się prosto z uczelni do Sala de Conciertos w teatrze CaixaNova (wow, budynek robi wrażenie, zwłaszcza wnętrze) i za jedyne 6 Eurasów (zniżka tylko dla Erasmusowców :D) dane nam było posłuchać kwartetu Kenny’ego Garreta. Czy muszę opisywać, jak pięknym przeżyciem było dla mnie wsłuchiwanie się w dźwięki saksofonu, a potem klarnetu? (tradycyjnie już, najpierw dokonywałam analizy każdego instrumentu z osobna, a dopiero po chwili delektowałam się całością… Asia, moja towarzyszka na próbach Anormalna wie coś o tych moich metodach, prawda?) Nie powiem, początek koncertu nie był łatwy, bo ja tak naprawdę na jazzie się nie znam (w końcu interesuje mnie tylko seks… przepraszam, saks!), ale po dwóch dość hardcore’owych utworach było już pięknie… Ach, ech… och…

Po tak udanym dniu i wieczorze, w domu czekały mnie jeszcze dwie dobre wiadomości:

1) Vodafone z przyczyn mi nieznanych podarował mi 25 Euro (wiem chyba, skąd ta pomyłka w ich systemie, ale nie będę zgłaszać tego „problemu”;))
2) Dziś na świat przyszedł mały Natanek, synek Dagmary i Artura. Nie czytacie mojego bloga, ale i tak – GRATULACJE, KOCHANI!