01 grudnia 2006

Zmieniamy kartkę z kalendarza…


Tak, jak w tytule posta, tak i u mnie w domu… Od jutra będę się budzić i czuć od razu na sobie ciekawski wzrok Asi i Kondzia. Zerkać na mnie będą (jako już czynią) z kartki mojego ukochanego kalendarza :)


Na łacinie wielki przełom – od dziś znać powinnam już nie tylko wszystkie deklinacje, ale też WSZYSTKIE czasy i tryby! A Maciej i reszta „manady” z Granady (nawet się rymuje:)) narzeka, że musi już umieć „wszystkie trzy deklinacje, a to taaaaakie trudne”… No proszę Was :)


Rzeczy się dzieją niesłychane, dziś kolejny dzień bez imprez, bo Basia po raz enty w tym miesiącu nabawiła się migreny i postanowiłyśmy z Gosią być solidarne – jak ona nie wychodzi, to my też nie! (swoją drogą, zna ktoś jakąś metodę na zwalczanie zbyt często występującej migreny?)


W nagrodę obejrzałyśmy sobie w dwójkę Shreka (po hiszpańsku!!! I był popcorn!!!:)), ale ze zmęczenia obie usnęłyśmy na ślubie ;) No matko jedyna, do czego to dochodzi?