01 października 2006

ZASPALAM!

Jak Boga kocham, chyba drugi albo trzeci raz w życiu mnie to dopiero spotkało, ale jednak… ZASPAŁAM. A może inaczej… Wstałam rano, ale z powodu ciemności panujących za oknem, przypadkowo zasnęłam znowu ;) Na szczęście udało nam się z Basią obudzić na 20 minut przed mszą i – choć bez śniadania – byłyśmy na czas. Skąd ten pośpiech, spytacie, czemu nie mogłyśmy pójść na późniejszą mszę? Otóż, moi drodzy, dziś organizujemy obiad „integracyjny” :D

Zaprosiłyśmy Ariane (z Belgii) i Ulę (z Niemiec) na spacer po pięknym parku Castrelos, który mamy nieopodal naszego domu. Po spacerku zaś cała nasza piątka wróciła na Castelao 16, gdzie – wśród żartów i wesołych pogawędek w wszystkich znanych nam językach – skonsumowałyśmy moje kulinarne „dzieło” (trudno nazwać dziełem sos do spaghetti, ale dobra, sama zrobiłam, przy dzielnej asyście Basi i Gosi). Było ponoć smaczne, każda zjadła naprawdę duuuużą porcję, więc się cieszę :). Goście nie opuszczali naszych skromnych progów do godziny 22 (gdyby nie obawa o brak autobusów, dziewczyny pewnie jeszcze by posiedziały…), tak więc chyba im się podobało. Ostatecznie, spędziłyśmy ze sobą 10 godzin! Mnie podobało się bardzo i chętnie to kiedyś znowu powtórzę…

Ech, zaczynam się czuć jak taka typowa pani domu, co to organizuje u siebie obiadki i inne takie ;) Gosia i Basia chyba też tak to zaczynają odczuwać… Jesteśmy teraz tymi, które królują w obrębie swoich czterech ścian :)