03 grudnia 2006

POLSKA GÓRĄ!!! (także w spływie mydelniczkowym)

Cały dzień był generalnie dość nudny, poza telefonem z rana od zestresowanego nieco Alexa Niemca, który to postanowił wyjaśnić mi, że wczorajsze zaproszenie na wino z jego strony było zaproszeniem NA WINO, a nie jakimś typowo męskim krętackim sposobem na zaciągnięcie kobiety do swojego domu… Uspokoiłam chłopaka, mówiąc mu słodkim tonem, że to taki „fucking problem of the different languages that we have to use”…
Jak w Love Actually się trochę poczułam ;) [„where the fuck is my fucking coat?”, tak dla niezorientowanych]

Gratulujemy Polakom srebra w siacie, podium w skokach narciarskich i eee… coś jeszcze chyba było, ale mi się zapomniało… Dorzucę więc może Renatkę o oczach z ognikami, Tych co ukradli księżyc, Solarisa i całą tę nieszczęsną ferajnę? Może jednak lepiej zakończę na tych skokach… ;)

Przed wyjściem do kościoła wymyśliłam nową dyscyplinę sportową (więc jednak, kolejny sukces, bo zdobyłabym chyba złoto!), a mianowicie spływ mydelniczkowy. Mojemu odkryciu dziwiły się nieco początkowo me współlokatorki, jako że zastały mnie w łazience w kałuży wody, płaczącą ze śmiechu nad muszlą klozetową, z ręką mokrą po łokieć, no ale… po kolei…

Strąciłam niechcący mydelniczkę z nowiuteńkim mydłem Basi do toalety, a że akurat spuszczała się woda… mydelniczka i mydło popłynęły w świat rurami kanalizacyjnymi!!! Nie wiem, jak to możliwe, że się nie zaklinowały, ale widać mają tu porządne rury o porządnej średnicy… W każdym razie, w pierwszym odruchu chciałam to wszystko ratować i dziko rzuciłam się w stronę muszli, ale… no, jakby to ująć, gówno mi z tego wyszło :P
Jeśli czytają to jakieś dzieci – NIE PRÓBUJCIE TEGO U SIEBIE W DOMU :)

Zadzwoniłam dziś wieczorem do dwóch z ekipy mych kochanych dziewczynek i znów mocniej zatęskniłam do domu… Mimo wszystko, warto było, bo fajnie tak móc znowu usłyszeć Wasze głosy, kochane :* Po telefonach miałam się udać do kina na „Pachnidło”, ale ostatecznie nie wyszło, bośmy się z Gosią nie wyrobiły…

M. jak mydelniczka :D